Jest to już drugi tom z cyklu "Elfy Ziemi i Powietrza" Holly Black, lecz jednocześnie zupełnie inna historia.
Tym razem poznajemy Val, która - delikatnie mówiąc - ma ostro przekichane. Niespodziewanie przyłapuje matkę oraz swojego chłopaka w nieco dwuznacznej sytuacji. Dotychczas poukładane życie dziewczyny wywraca się do góry nogami i nie potrafi już złożyć go w całość.
Ucieka z domu i trafia na szemrane towarzystwo, które najchętniej spędza czas na kradzieży, ćpaniu oraz dilowaniu dla… trolla. Val zostaje uwikłana w handel narkotykami, ale jej klientom daleko do ludzi. Na dodatek sytuację komplikuje rosnąca liczba morderstw wśród magicznego ludku.
Autorka wciąga nas w świat pełen kontrowersji. Demoralizuje, bulwersuje, oburza, przyprawia o szybsze picie serca. Jesteśmy świadkiem lekkomyślnych i nieprzemyślanych decyzji głównych bohaterów oraz zachowań wątpliwej moralności, takich jak kradzieże, faszerowanie się narkotykami czy poniżanie niczemu winnych ludzi. A to wszystko wymieszane z życiem bezdomnych w brudzie i biedzie.
Jednocześnie obok tej brzydkiej strony, wpleciony został świat elfów - wyrzutków, którym przyszło żyć w mieście pełnym żelaza i które powoli ich wyniszcza. Wśród tego wszystkiego jest pewien troll, Ravus. Dzięki swoim umiejętnością wytwarza eliksiry pomagające utrzymać przy życiu magiczne istoty i nie ukrywam, że jest on najbardziej intrygującą postacią, która zyskała moją sympatię od samego początku (i o którym mogłabym czytać więcej, i więcej!).
Z samą główną bohaterką, Val, miałam wzloty i upadki. Momentami darzyłam ją ogromną sympatią, a innymi chwilami nie mogłam się nadziwić jej młodzieńczej głupocie. I gdybym mogła wymazać z pamięci te momenty, zostałaby porywająca fabuła, przez którą płynie się błyskawicznie. Niezwykle zaintrygował mnie wątek kryminalny, jak i relacje Val z Ravusem. A każda z magicznych istot, która pojawiła się na kartach powieści była tak dziwaczna, jak tylko Holly Black mogłaby to wymyślić.
A finał? Na poziomie takim jaki oczekiwałabym! Choć historia jest niezależna od “Złej Królowej” to pojawienie się niektórych bohaterów może zaspoilerować wydarzenia z pierwszego tomu.
I to zakończenie… jak otulający kocyk w zimowe wieczory. Ogrzało moje serducho i pomimo moich wcześniejszych mieszanych uczuć co do bohaterów, miałam nagle okropny problem, żeby się z nimi pożegnać. Z przyjemnością zanurzyłabym się w jeszcze jednym czy dwóch rozdziałach.
Może nie jest to najlepsza z książek Black, ponieważ autorka przyzwyczaiła nas już do pewnych standardów, ale powieść pokazuje jak ogromny zrobiła progres i jednocześnie wciąż zaostrza apetyt na więcej.
Recenzję napisała dla Was Monika.
Recenzja powstała w ramach współpracy z grupą recenzentek z grupy
Fantastyka na luzie – książka, film, serial
Grupa dyskusyjna: https://www.facebook.com/groups/fantastyka/
Bookstagram: https://www.instagram.com/fantastyka_na_luzie/
Fanpage: https://www.facebook.com/FantastykaNaLuzieFP